Tak tanio nie było jeszcze nigdy w historii polskiej energetyki. Energię elektryczną na pierwszy dzień 2019 roku można było kupić nawet za 1 zł/MWh. Niestety, przysłowie „jaki Nowy Rok, taki cały rok” w energetyce się nie sprawdza.
Dzień wolny od pracy i silny wiatr sprawiły, że hurtowa cena energii elektrycznej z dostawą 1 stycznia 2019 roku mocno spadła. Najtańszy kontrakt, tuż pod koniec sesji Towarowej Giełdy Energii, gdy na rynku nie było już zainteresowanych kupnem prądu na godzinę 2 w nocy, zawarto w cenie 1 zł/MWh. Nigdy wcześniej tak tanio nie sprzedawano w Polsce prądu.
W ubiegłych latach sytuacja była podobna, ale cena na rynku hurtowym zatrzymywała się w okolicach 70 zł/MWh. Po takiej minimalnej cenie rozliczana była bowiem energia niezakontraktowana na giełdzie. Elektrowniom nie opłacało się więc sprzedawać jej taniej, nawet gdy na rynku był nadmiar podaży względem popytu.
Od 1 stycznia 2019 roku dotychczasowe widełki cen na giełdzie (70-1500 zł/MWh) zostały jednak zastąpione dużo szerszymi i przewidującymi ceny ujemne (-50000-50000 zł/MWh). Zmiana przygotowuje polski rynek na rosnący udział odnawialnych źródeł energii o zmiennej produkcji – farm wiatrowych i paneli słonecznych.
CZYTAJ: Tani prąd z Polski napędzał…. hiszpańskie fabryki
Na zachodnioeuropejskich rynkach już dawno w dni o dużej wietrzności i mniejszym zapotrzebowaniu odbiorców, np. w zimowe weekendy, ceny energii elektrycznej spadały do wartości ujemnych. Ten kto kupował, otrzymywał zatem i energię, i dopłatę za jej zużycie.
Taki mechanizm stymuluje obie strony rynku (wytwórców i odbiorców) do poprawy elastyczności. Z jednej strony bardziej opłaca się wówczas inwestować w magazyny energii czy ładować samochody elektryczne, a z drugiej strony wytwórcy są zmotywowani do uelastyczniania swoich elektrowni tak, aby nie musiały produkować wtedy, gdy na rynku jest nadmiar energii z innych źródeł.
Zmiana widełek przydała się polskiemu systemowi energetycznemu już pierwszego dnia. – Dzięki temu, że ceny na rynku mocno spadły, jesteśmy w stanie wyeksportować nadmiar energii do sąsiadów – tłumaczy w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Średnia godzinowa cena za 1 MWh energii elektrycznej spadła 1 stycznia nawet do 61 zł o godzinie 8 rano. W tym czasie dużo taniej było co prawda w Niemczech (minus 21 zł), Czechach i na Słowacji (po 4 zł), ale za to dużo drożej w Szwecji i na Litwie (ponad 160 zł) i tam płynął nadmiar energii z Polski.
Podczas gdy odbiorcy w Polsce potrzebowali ok. 12 GW, to niemal 5 GW dostarczały farmy wiatrowe. Dlatego, oprócz eksportu, PSE z mocą ponad 1 GW pompowały wodę w elektrowniach szczytowo-pompowych na południu i północy kraju (to największe w Polsce magazynami energii). Kolejne blisko 0,4 GW udało się wyeksportować. Dostawy mocy z elektrowni konwencjonalnych spadły dzięki temu tylko do 5 GW i było istotnie większe od minimum bezpieczeństwa ich produkcji, poniżej którego nie mogłyby już 1 stycznia zejść (4,6 GW).
Jakie rozwiązania można zastosować gdyby sytuacja była gorsza? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl