Cztery miesiące po tym, jak Tesla ogłosiła zamiar uruchomienia produkcji elektrycznego ciągnika siodłowego Semi i nowego sportowego elektrycznego auta Roadster, znów pojawia się pytanie: ile trzeba będzie do tego interesu jeszcze dołożyć.
Ostatnie dni marca przyniosły głęboki spadek kursu giełdowego akcji sztandarowego producenta elektrycznych samochodów i załamanie cen jego obligacji. Kurs akcji Tesli jest na poziomie najniższym od ponad roku. Od końca lutego ich cena spadła o jedną czwartą, a od szczytu z września 2017 r. – o blisko 31 proc. Spadki z ostatniego miesiąca sprawiły, że kapitalizacja Tesli stopniała do 45 mld dolarów i po raz pierwszy od kwietnia 2017 r. jest niższa od wartość rynkowej GM, największego amerykańskiego producenta samochodów osobowych.
ZOBACZ TAKŻE: Tesla rozważa budowę fabryki w Europie. Polska ma szansę?
Spadki cen akcji i obligacji mają wiele przyczyn, ale najważniejszy to opóźnienia w produkcji Model 3 – auta, które miało samochody elektryczne (EV) Tesli wprowadzić na rynek masowy i zapewnić firmie stały i regularny przypływ gotówki z działalności operacyjnej.
Skąd opóźnienia w masowej produkcji?
By zrozumieć aktualne nastroje rynkowe wokół Tesli trzeba się cofnąć przynajmniej do maja 2016 r., gdy Elon Musk ogłosił zamiar produkowania Trójki. Uruchomiono internetową przedsprzedaż, w wyniku której na nowe auta zapisy złożyło blisko 400 tys. osób. Każda z nich na poczet przyszłego zakupu zapłaciła 1000 dolarów.
Zapowiedź uruchomienia produkcji Model 3 wywołała entuzjazm inwestorów giełdowych i jednocześnie była wielkim wyzwaniem: wymagała przekształcenia z firmy będącej stosunkowo niewielkim producentem samochodów z segmentu premium w rasowego producenta masowego, który co roku sprzedaje duże kilkaset tysięcy aut.
Musk wiosną 2016 r. obiecywał, że w 2017 r. firma dostarczy od 100 tys. do 200 tys. Trójek, a rok później nawet 500 tys. Wiosną 2017 r. Tesla spuściła z tonu i zapowiadała, że w końcu ub.r. będzie w stanie produkować 5 tys. tesli Model 3 tygodniowo. Plan wziął w łeb, gdy okazało się, że zamiast 1,5 tys. Trójek w III kwartale 2017 r. wyprodukowała jedynie 222. Pojawiła się więc nowa obietnica: zdolności produkcyjne na poziomie 5 tys. Trójek tygodniowo zostaną osiągnięte w I kwartale 2018 r. Trzy miesiące później – po tym jak w ostatnim kwartale 2017 r. linie produkcyjne opuściło łącznie 2425 tesli Model 3 – termin osiągnięcia tego progu przesunięto na II kwartał roku.
Kosztowne opóźnienia Tesli
W końcu marca wcale nie było pewne czy ten termin zostanie dotrzymany. Z maila wysłanego do załogi przez Douga Fieldsa, wiceprezesa Tesli wynikało, że trwa walka, by udało się zwiększyć dzienną produkcję z 200 do 300 sztuk na każdej linii produkcyjnej oraz, że aby to osiągnąć wszystkie ręce i roboty zainstalowane na liniach montażowych zostaną w ostatnich dniach miesiąca przesunięte do montażu Trójki. Miało to pozwolić zwiększyć tygodniową produkcję Model 3 do 2500 sztuk.
Czy to koniec mitu Tesli? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl