W USA jeszcze długo będzie można produkować tradycyjne „sześćdziesiątki” albo i „setki”.
Jednym z ostatnich posunięć administracji Baracka Obamy było ogłoszenie przez Departament Energii (DoE) nowych standardów dla domowych źródeł światła. Wchodzące w 2020 r. regulacje są tak restrykcyjne, że w praktyce eliminują inne źródła poza ewentualnie najlepszymi halogenami oraz używającymi technologii świecących diod żarówkami LED. Już dziś te półprzewodniki są najbardziej wydajnymi źródłami, a ich przyszłość jest jeszcze bardziej „świetlana”. Zwłaszcza, że z wydajnością LED idzie w parze spadek ich ceny.
Regulacja Obamy nie spodobała się przede wszystkim NEMA – amerykańskiej organizacji producentów sprzętu elektrycznego, w tym również producentów żarówek. NEMA podważała legalność wprowadzenia nowych standardów i groziła pozwami tym władzom lokalnym – głównie z Kalifornii, które planowały jeszcze szybsze zaostrzenie norm. Postulowała też wprowadzenie różnych norm oddzielnie dla różnych źródeł – żarowych, świetlówek i LED, zamiast jednolitej normy 45 lumenów na wat.
CZYTAJ: Zakaz halogenów. UE stawia na LED-y
Na początku lutego 2019 r. DoE przedstawił do konsultacji to, co Trump obiecywał od dawna w ramach „generalnej deregulacji wszystkiego” – wycofanie się z wprowadzenia zaostrzonych norm od 2020 r. Departament zawile tłumaczy ten krok meandrami prawa, ale też wskazuje w analizie rynkowej, że w sklepach może zabraknąć żarówek, bo producenci i sprzedawcy nie będą w stanie zaspokoić popytu na źródła światła. A jednocześnie mają wielkie zapasy bardziej tradycyjnych żarówek.
Plan oczywiście wywołał furię u przeciwników Trumpa, pojawiły się zarzuty, że wszystko wylobbowała NEMA itd. Faktem jednak jest, że zniesienie regulacji może mieć znaczące i raczej niekorzystne efekty.
ZOBACZ: Oświetlenie LED w domu – poradnik
Według danych, podawanych przez zwolenników znoszonej regulacji, do 2050 r. oszczędności konsumentów na rachunkach z prąd wyniosłyby 665 mld $ przy uniknięciu emisji 1,7 mld ton CO2. W 2025 r. roczne oszczędności miałyby sięgać 22 mld $, a przeciętne gospodarstwo domowe oszczędzałoby w rachunku nawet 180 dol. rocznie.
Oczywiście podawane przez różne organizacje dane różnią się. Dlatego sięgniemy po opracowanie renomowanego Berkeley Lab, czyli Lawrence Berkeley National Laboratory, który przeanalizował sytuację na 30 lat w przód biorąc pod uwagę rozwój technologi, spadek cen LED i mnóstwo innych czynników. Wpływ wycofania regulacji zaprezentowano jako różnice w zużyciu energii, emisji CO2 i wydatkach konsumentów w różnych scenariuszach w stosunku do szeregu scenariuszy bazowych.
Jakie oszczędności generują ledy? Ile można oszczędzić na rachunkach? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl