W środę 6 grudnia, Sejm przyjął ustawę o rynku mocy. Wprowadzone regulację mają gwarantować dostępność odpowiednich do potrzeb zasobów mocy w źródłach produkujących energię elektryczną. Wiązać się to będzie z objęciem klientów od 2021 r. specjalnej opłaty mocowej – podaje portal wnp.pl.
Wspomniana opłata według Wojciecha Zubowskiego z PiS nie przekroczy 2 zł miesięcznie dla przeciętnego gospodarstwa domowego, co jest niezbędne aby uniknąć straty związanej z wprowadzeniem ustawy mogącej wynosić około 10 mld zł rocznie.
Wiceminister energii, Grzegorz Tobiszowski, argumentuje że nie przyjęcie ustawy skończyłoby się brakiem prądu w gniazdkach już za dwa lata. Podkreślił również, że na rachunku każdego konsumenta będzie wydzielona specjalna pozycja z tytułu płatności za moc, jednocześnie dzisiaj jest jeszcze zbyt wcześniej aby mówić o podwyżkach w 2021 roku.
W trakcie głosowań – ustawę poparło 243 posłów, 181 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu – pojawiały się pytania nie tylko dotyczące kosztów jakie będą musieli ponieść konsumenci, ale także importu węgla z Rosji oraz rzekomych brakach w zapasach węgla w elektrowniach – czytamy na stronie wnp.pl.
Wiceminister energii odnosząc się do nich stwierdził, że import węgla trafiający do klientów indywidualnych a nie do elektrowni, utrzymuje się na takim samym poziomie jak dwa lata temu. Zarzut o niedostateczne zapasy węgla skomentował jako „wprowadzanie opinii publicznej w błąd”.
Rynek mocy to mechanizm mający wspierać firmy energetyczne oraz elektrownie, które z powodu niskich ceny energii na rynku hurtowym, mają bardzo ograniczone możliwości inwestycji w budowę elektrowni w praktycznie każdej technologii. Inwestowanie w kolejne konwencjonalne jednostki jest nieopłacalna, istnieje więc poważnie ryzyko, że nie zastąpią ich nowe. Wprowadzona opłata ma zapewnić środki firmom energetycznym do sfinansowania modernizację lub budowę nowych bloków.
W grudniu 2018 rok mają rozpocząć się specjalne aukcje ofert na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc. Wygrywać je będę te najtańsze, uwzględniając jednocześnie oczekiwaną przez Komisję Europejską neutralność technologiczną – oceniane więc będą zarówno propozycje krajowych elektrowni, jak i także zagranicznych źródeł.
Dłuższe kontrakty mają szanse uzyskać większe inwestycje oraz jednostki o niskiej emisji CO2, a maksymalne wsparcie ustalono na 15 lat.
CZYTAJ TAKŻE:
Rynek mocy w Polsce. Będą preferencje dla DSR i mniej emisyjnych źródeł?