Jak oświadczył Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu, przez to skorzystałoby mniej beneficjentów
Według jego oceny dopłaty do e-auta w postaci kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych są zbyt duże. Wiceminister oznajmił, że wraz z zajęciem stanowiska ministra klimatu przez Michała Kurtykę, dokonano inwentaryzacji programu dopłat do samochodów elektrycznych z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu.
Start Funduszu Niskoemisyjnego Transportu – Rozporządzenia wykonawcze podpisane
Jak powiedział, decyzja na temat wysokości dopłaty nie może być arbitralna i założona z góry, tylko musi być oparta o analizę rynku, która jest teraz dokonywana. Dopłata musi być na tyle duża, by „obiektywnie” dać możliwość największego wsparcia. – Ta kwota będzie na niższym poziomie niż wcześniej zaawizowana, ale nie mogę jeszcze powiedzieć jaka dokładnie – oznajmił Zyska. – Chcemy wspierać elektromobilność, ale poziom kilkunastu czy kilkudziesięciu poziom tysięcy złotych dopłaty do auta elektrycznego jest za wysoki – dodał. Jak wytłumaczył wiceminister klimatu, resort klimatu próbuje w taki sposób wyważyć wysokość dopłat, żeby miała ona „umocowanie, jakieś ratio legis w kontekście całej polityki rządu w obszarze społecznym, inwestycyjnym i technologicznym”. Według jego oceny „jeśli zostanie zaburzona pewna równowaga, ktoś powie, że z jednej strony rząd wspiera w programach społecznych osoby wymagające wsparcia, ale jednocześnie nierównomiernie dotuje zabawki dla ludzi zamożnych”. „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że tymczasem Michał Kurtyka oznajmił, że zapowiadana wcześniej dopłata w wysokości 37,5 tys. zł zostanie obniżona do – prawdopodobniej – kwoty mniejszej niż 20 tys. zł. DGP przypomniało także, że dopłata nie będzie opodatkowana, ponieważ 29 stycznia przez prezydenta została podpisana ustawa, dzięki której dofinansowanie nie będzie obciążone PIT-em ani CIT-em. „Dziennik Gazeta Prawna” zauważył także, że jeśli rzeczywiście wprowadzą limit dopłaty sięgający mniejszej niż 20 tys. zł kwoty, to będziemy europejskim krajem, który wprowadził najniższym poziom wsparcia dla elektromobilności spośród wszystkich państw, które postawiły na to rozwiązanie. Rumunia dopłaca 9,5 tys. euro, zaś Słowacja – 8 tys. euro. Wiceminister klimatu nie wykluczył także, że zostanie zmienioną maksymalna wysokość procentowa dopłaty czy ceny auta. Na ten moment dofinansowanie nie może być wyższe niż 30% ceny pojazdu. Ona zaś nie może wynieść ponad 125 tys. zł brutto. Środki mają być wypłacane z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, który został założony w lipcu 2018 roku. Jest on przeznaczony dla niskoemisyjnego transportu, a także alternatywnych paliw. Zasila go „opłata emisyjna”, którą dolicza się do benzyn i oleju napędowego. Na początku tego roku fundusz dysponował środkami wynoszącymi 320 mln zł – na koniec 2020 ma sięgać 380 mln zł. Wydatki na realizację zadań szacuje się na kwotę 313 mln zł.
Boom na auta elektryczne to dobra wiadomość dla miedzi. Oto dlaczego
Według rozporządzenia, które w 2019 roku wydał minister energii, dofinansowanie miało sięgać 30% ceny zakupu samochodu elektrycznego, ale nie mogło przekraczać 37,5 tys. zł, a cena auta nie mogła wynieść więcej niż 125 tys. zł. Nabór wniosków o dofinansowanie wystartuje w lutym. Dopiero po jego ogłoszeniu przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej będzie można podpisać umowę na zakup samochodu.