W 2026 r. cena samochodów elektrycznych będzie niższa niż tradycyjnych samochodów, a za 10 lat liczba elektryków sięgnie około 35 mln – prognozują analitycy Bloomberga. Jakie zmiany czekają polski rynek i kto przygotowuje się na rewolucję?
Jak zauważa portal wnp.pl dostępność ładowarek na terenie Polski można szacować w setkach, jednak ich liczba stale rośnie. Już w 2020 roku 20 procent autobusów w transporcie publicznym mogą stanowić te napędzane energią elektryczną. Ograniczenie emisji spalin oraz hałasu, nowe miejsca pracy, a także impuls dla gospodarki – to tylko niektóre z zalet wymienianych przez zwolenników rozwoju elektromobilności.
Zwolennicy elektromobilności podkreślają, że samochody elektryczne wymuszą na kierowcach zmianę podejścia do użytkowania pojazdów – czytamy w portalu. Zamiast wizyt na stacjach benzynowych, „zatankować” będzie można w domu w czasie snu, w biurze podczas pracy lub w trakcie zakupów w centrum handlowym. Wcześniej jednak konieczna będzie zmiana wielu stereotypów dot. elektromobilności, konieczne są bowiem zmiany przyzwyczajeń użytkowników pojazdów.
ZOBACZ TAKŻE: Solaris ma zamówienia na ponad 100 autobusów elektrycznych
Po pierwsze kwestia użytkowania i planowania dystansu, jaki może przejechać elektryczne auto. Tego wszystkiego kierowcy dopiero muszą się nauczyć, plus dodatkowo zorganizować sobie sprawne doładowanie auta.
– Zasięg współczesnych samochodów elektrycznych wynosi dziś w zależności od modelu od stu kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów. Zatem nawet mniej sprawne energetycznie modele pozwolą na kilka dni typowo miejskiej jazdy. Jednak każdy e-samochód trzeba kiedyś naładować i to właśnie ta czynność rodzi najwięcej pytań i wątpliwości – tłumaczy na łamach wnp.pl Matias Ahlblad, odpowiedzialny za rozwój sprzedaży oraz wdrożenie projektu Fortum Charge&Drive.
Kolejna bariera to kwestia zbyt długiego czasu ładowania aut elektrycznych i dostępności stacji ładowania w Polsce. Obecnie w miastach dostępne są głównie tzw. szybkie i półszybkie ładowarki. Pierwsze z nich umożliwiają naładowanie samochodu do 80 proc. w około 30 minut, drugie potrzebują na to kilku godzin.W rozbudowę infrastruktury angażują się firmy, dla których jest to główny obszar działalności. Rozszerzenie zakresu usług o ładowanie e-samochodów zapowiadają też m.in. operatorzy stacji benzynowych – wylicza portal wnp.pl.
ZOBACZ TAKŻE:
Elektromobilność. Jak zmieniać transport i komunikację, by chronić środowisko?